Nastąpiło nieuniknione. Zdarzyła się tragedia i posłowie postanowili złapać nieco punktów i w emocjonalny sposób wyartykułować jakie to straszne kary i sankcje trzeba nałożyć na pijanych kierowców. Nic mnie tak nie wzrusza jak chórek mądrusi po fakcie. Jacy groźni, jacy stanowczy, jacy głodni zaostrzenia prawa. Wow. A do tej pory mocy nie było, jakoś nie przejmowano się specjalnie tym problemem. Znów skończy się na szumnych konferencjach i strojeniu groźnych min. Rzucano różne propozycje jak karać pijanych kierowców, wyzywano ich od bydlaków, aby zabrzmiało determinacją.
Wszystkie pomysły, o których słyszałem uważam za chybione i nie trafiające w istotę problemu. Co to znaczy, że jak kierowca będzie miał 1,5 promila to zabierzemy mu auto albo pijany trafia na 30 dni do aresztu? Dalej: terapie dla kierowców, wysokie grzywny, blokady w stacyjkach wykrywające pijanego, podniesienie górnej granicy wymiaru kary więzienia, ostro i nieuchronnie, zero tolerancji, to pomysły rzucane z różnych stron sceny politycznej. Rządzący chcą natomiast lepszej egzekucji już istniejącego prawa, a wkrótce konkretne propozycje przedstawi premier.
Sprawa jednak jest być może prostsza niż się wydaje. Postawmy pytanie: o co konkretnie chodzi? O piętnowanie i sankcjonowanie kierowców, którzy prowadzą pojazd pod wpływem alkoholu czy o stopniowanie przewinień i wymyślanie różnorakich kar np. ze względu na ilość promili? A może jeszcze o coś innego?
Jeżeli chcemy twardo postawić się pijanym kierowcom należy wprowadzić jednolite prawo dotyczące tych osób. Nieważne czy ktoś ma 0,5 promila czy 3. Został złapany i badanie wykazało spożycie - odbiór prawa jazdy i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Co to za różnica ile promili? Sam fakt spożycia alkoholu i wsiadania za kierownicą powinien być karany jednoznacznie. I nie ma co owijać w bawełnę. Albo eliminujemy problem albo bawimy się w sentymenty. Granica dolna 0,2 promila, która obecnie obowiązuje niech będzie utrzymana. Powyżej - nie ma litości. Utrata prawka na zawsze. Recydywa bez prawka i do tego po wódce? Więzienie. Jednoznaczny wymiar kary. Jasno, przejrzyście. Wybór należy do kierowców. Kierowanie po alkoholu i spowodowanie wypadku? Poza zaborem prawa jazdy, także więzienie. Skutek śmiertelny? To samo z jeszcze wyższym wyrokiem. Kwestia konfiskaty pojazdów do przemyślenia. Jednak skoro odbieralibyśmy prawo jazdy dożywotnio każdemu pod wpływem alkoholu, to i samochód nie byłby potrzebny. Tylko czy zabranie rozbitego auta ma sens?
Pozostaje jeszcze kwestia edukacji np. kampanii społecznych. W mojej ocenie nie spełniają one swojej roli. Tak naprawdę wyrzuca się miliony złotych w błoto. Szkoda pieniędzy na tego typu formy uświadamiania kierowców. Lepiej byłoby wprowadzić poważną edukację drogową od najmłodszych lat, w przedszkolach, szkołach, a później w szkołach nauki jazdy. Co zostaje po billboardzie czy 30 sekundowym spocie? Przecież wielu ludzi myśli "to mnie nie dotyczy, to spotka innych, nie mnie". Nawet drastyczne i chwytające za serce kampanie nie dadzą oczekiwanych rezultatów, oczywiście dobrze, jeżeli uratują choćby garstkę ludzi i pozwolą komukolwiek zastanowić się nad swoim zachowaniem za kółkiem. Tak czy inaczej - edukacja jest potrzebna, jednak w odpowiedniej formie i przeprowadzana sukcesywnie, przy współpracy wielu instytucji, jednostek i branży motoryzacyjnej.
I ostatnia sprawa - społeczne przyzwolenie na picie, o czym już kiedyś wspominałem w dyskusji pod jednym z tematów. Oczywista sprawa - istnieje poklask dla picia, jest to w końcu nasz sport narodowy z wielowiekowymi tradycjami. No ktoś się "z nami" nie napije? Ten bawić się nie umie albo szpicel jakiś. A prowadzenie po pijaku? "Jedź powoli żebyśmy dojechali", "Co? Ja nie pojadę, no to zobaczyta!" albo "Jaaa ffcalee nie jestmmm pijaany...". Do tego w sytuacji, gdy osoba nietrzeźwa wsiada za kierownicę zdarza się, że biesiadnicy, osoby z otoczenia, bliscy w końcu, lekceważą to i nie powstrzymują takich osób, nie wzywają policji. Nawet wsiadają i razem jadą. I dzieje się tak do jakiejś tragedii. Później lament, wyrzuty sumienia, płacz, czyjeś nieszczęście. Znowu po fakcie. Także należy uczulać, tak w kwestii prowadzenia pod wpływem alkoholu, jak i w innych sprawach. Często reakcja ze strony otoczenia nie narazi nas na niebezpieczeństwo, a może uratować komuś życie, może nie dopuścić do tragedii. Nie namawiam do heroicznych czynów, do narażania życia w sytuacji ekstremalnej, ponieważ często wystarczy zwykłe zainteresowanie, telefon do odpowiednich służb, aby pomóc.
Czy problem z pijanymi kierowcami, z ludźmi, którzy po alkoholu wsiadają za kółko, zostanie rozwiązany? Czy przepisy się zmienią na tyle, aby były skuteczne, aby kara była nieuchronna i przede wszystkim działała na wyobraźnię kierowcy? Przekonamy się być może w niedługim czasie. Oby do tego momentu nie dochodziło już do tragedii, jakie miały miejsce w ostatnim czasie. Oby politycy byli tak aktywni każdego dnia, a nie tylko, gdy wydarzy się coś złego. To od nich przecież i od stanowionego prawa w dużej mierze zależy bezpieczeństwo obywateli.
Pijani za kółkiem, czyli zbrodnia i kara
Reviewed by Kamil
on
19:39:00
Rating:
Brak komentarzy: