I po debacie o kulturze (https://www.facebook.com/events/1527952000755428/?fref=ts). Przybyło sporo osób, mniej więcej 60. To dla mnie pozytywne zaskoczenie, gdyż spodziewałem się mnieszej liczby zainteresowanych. Bardzo dobrze, że udało się zebrać środowisko i okazało się ono prężne i chętne do dyskusji. Sporo ciekawych wypowiedzi, szczególnie ze strony gości zaproszonych w charakterze specjalistów. Choć i wśród innych uczestników pojawiły się interesujące spostrzeżenia.
Generalnie problem kwestii kultury w mieście polega na różnym pojmowaniu tych spraw przez konkretne środowiska i osoby. Dało się zauważyć różnice wyobrażeń, różnice celów, wreszcie różnice w podejściu do zagadnienia kultury w mieście. Przedstawiciele instytucji, którzy zabrali głos, więcej powiedzieli o problemach, jakie napotykają w odniesieniu do swoich placówek, niż w sprawie szeroko pojmowanego stanu kultury w mieście. Bo kiedy i jakie imprezy w Zgierzu zorganizowały wspólnie placówki kulturalne?
Brakuje współpracy między instytucjami, takiej z prawdziwego zdarzenia, brak jest efektu synergii w działaniu. Problem Miejskiego Ośrodka Kultury i skonfliktowania z władzami miasta był wyartykułowany co najmniej klikukrotnie. Problem Spółdzielczego Domu Kultury i problem Młodzieżowego Domu Kultury także się pojawiły. W zasadzie słusznie, bo kwestie tych placówek nadal pozostawiają nierozwiązane wątki i sprawy. Uczestnicy zabierający głos podkreślali, że polityki z kulturą mieszać nie można i polityka do kultury wtrącać się nie powinna, a jednak sami do tego nawiązywali. Jak widać w rzeczywistości nie jest tak łatwo odciąć się od polityków czy urzędników (o których też padły gorzkie słowa, a przecież nie zawsze jest to słuszna ocena). W ostatnim czasie faktycznie relacje na linii władze - środowisko kultury są napięte - doszło przecież do organizacji marszu w obronie kultury, a tego typu wydarzenia nie miały wcześniej miejsca (przynajmniej takowych nie pamiętam). Na chwilę obecną sytuacja wydaje się patowa, a kolorytu całej sprawie dodaje fakt zbliżających się wyborów samorządowych.
Podczas debaty poruszane były także kwestie funkcjonowania placówek kulturalnych i tego, czym tak naprawdę są i jakie działania powinny podejmować. Rozmawiano o tym co definiuje sukces przedsięwzięć kulturalnych i tu opinie były podzielone - dla jednych to frekwencja na wydarzeniu, dla innych znaczenie społeczne i rozwój jednostek i tzw. efekty edukacji artystycznej. Według mnie jest miejsce dla imprez popularnych typu festyny, koncerty disco-polo (o tym też wspominano, choć niektórzy z pogardą i uśmieszkiem), pikniki z piwkiem czy potańcówki - tzn. szeroko rozumiana rozrywka, kultura masowa i jest też miejsce dla kultury rozumianej jako elitarna, wyższa, wysublimowana, zmuszająca do myślenia, refleksji, budująca postawy społeczne i niosąca wartości edukacyjno-poznawcze. Mieszkańcy mają różne potrzeby w zakresie rozrywki i kultury i żadne ze środowisk nie powinno rościć sobie praw jako jedynie słuszne i lepsze. Oczywiście łatwiej zorganizować dyskotekę pod chmurką i lać piwko do przyjaznej muzyki, niż wykreować w mieście artystów czy twórców, którzy na dodatek zaczną osiągać sukcesy i zarażą pasją kolejne osoby, szczególnie młode pokolenia. Dlatego trzeba znaleźć złoty środek. Zgierz ma naprawdę spory potencjał artystyczny - teatralny, plastyczny, muzyczny i budowany wiele lat poetycki - istotny dla mnie i ten, w którym działam i chciałbym działać. Mamy rozpoznawalne w kraju imprezy i festiwale, także zesoły oraz artystów, którzy osiągają wielkie sukcesy nawet poza granicami Polski. Potrzeba współpracy, odrzucenia własnych ambicji i rozgrywek. Potrzeba dialogu. Bardzo trafnie mówił o tym jeden z zaproszonych specjalistów - Pan Andrzej Błaszczyk. Opowiedział o zasadach współpracy, o umiejętności rozwiązywania problemów poprzez dialog i chęć zrozumienia drugiej strony. O ile w ogóle jest jakaś druga strona, bo przecież wszyscy działamy dla dobra swoich miast i gramy do tej samej bramki.
Tak jak sądziłem debata nie przyniosła zbawienia dla zgierskiej kultury. Nie wypracowano żadnych postulatów, nie podjęto w zasadzie żadnych wiążących decyzji, nie wypłynęly na wierzch konkretne rozwiązania. Co prawda padły propozycje co można zrobić, jak zrobić oraz propozycja zapisania planu dla kultury i powołania grupy roboczej do opracowania strategii kultury z punktu widzenia środowiska twórców, artystów i osób zaangażowanych, jednak niewiele więcej udało się osiągnąć.
Czy takie debaty są potrzebne? Na pewno tak. Czy rozwiążą problemy kultury w mieście? Pewnie nie, a przynajmniej nie od razu. Być może powołanie czegoś takiego jak Rada Kultury miałoby sens, jeżeli udałoby się wypracować pewne strategie łączące potrzeby mieszkańców, środowiska artystycznego, miasta i jego promocji, a także kwestii biznesowych, które przewijają się przecież i są nieodłącznym elementem tej układanki. Na kulturze można zarabiać, jednak nie za wszelką cenę. Czasami poświęcenie pewnych środków, zainwesowanie w rozwój kulturalny mieszkańców może przynieść zyski po wielu latach. Być może wśród nas są osoby, które wspierane, odpowiednio kształtowane i promowane staną się sławami na skalę europejską lub światową?
Nieobecni przedstawiciele władz miasta powinni zrozumieć, że inwestycje w kulturę (nie w masową rozrywkę), to inwestycje w naszą tożsamość, dziedzictwo, inwestycje w pokolenia i możliwość kształtowania wrażliwości, umiejętności i postaw społecznych, szczególnie w dobie cyfrowego wyobcowania i szumu informacynego, który zmienia pewien dotychczasowy porządek.
Jeden z uczestników debaty wspomniał o potrzebie pracy u podstaw - i to jeden z ważniejszych elementów potrzebnych dzisiaj i w przyszłości temu miastu. Ponadto stworzenie nowej jakości i zastosowanie "resetu" w relacjach środowiska kulturalne - władza i środowiska kulturalne między sobą. Ramowa strategia działania i celów, identyfikacja najmocniejszych stron i określenie potrzeb, opracowanie programów na kolejne lata z perspektywą na co najmniej dekadę.
A przede wszystkim - przekonujmy, że kultury i środowisk zaangażowanych na jej rzecz nie wolno lekceważyć, bo mogą one przynieść wiele korzyści miastu i jego mieszkańcom. Kulturalne miasto, kulturalni mieszkańcy, po prostu pełna kultura...
Czy kultura w mieście jest naprawdę potrzebna?
Reviewed by Kamil
on
08:18:00
Rating:
Brak komentarzy: