Artur Dunin |
Rozmowa z posłem Arturem Duninem o związkach partnerskich, prezydencie Staniszewskim i grzechach wyborczych lokalnej Platformy Obywatelskiej oraz dacie rozpoczęcie budowy S14.
Dlaczego to akurat Pan zajął się projektem związków partnerskich i czy
ten nowy projekt ustawy różni się zasadniczo od tego, co był już wcześniej
przygotowany?
To długa historia. Jeszcze w
poprzedniej kadencji przyszła do mojego biura kobieta z dzieckiem, która
chciała uzyskać informację o zdrowiu swojego partnera będącego po wypadku
samochodowym. I niestety nie otrzymała tej informacji. Ze swoim partnerem żyli
wspólnie około 6 lat, mieli czteroletnie dziecko, ale nie byli małżeństwem i
lekarz zgodnie z prawem nie mógł powiedzieć jej o stanie zdrowia mężczyzny. To
był pierwszy sygnał, by zmienić prawo. I stąd zaczęły się przygotowania do
pisania ustawy o związkach partnerskich.
Ten pierwszy projekt nie przeszedł. Był procedowany w zeszłym roku.
Niestety nie dostał się na
pierwsze czytanie, nie wszedł do porządku obrad. Teraz jest przygotowany drugi
projekt na prośbę poprzedniego Premiera Donalda Tuska. Został powołany zespół w
klubie. Ten zaś przygotował na bazie pierwotnego kolejny tym razem wychodzący
naprzeciw konserwatystom.
Właśnie, czy ten nowy projekt to ukłon w stronę konserwatywnego
skrzydła w PO? Nie mówi się o „związku partnerskim”, a „umowie partnerskiej”.
To jeden z przykładów gdzie
wyszliśmy z wiceministrem Jerzym Kozdroniem naprzeciw oczekiwaniom
konserwatystów. Zmieniła się nazwa. Nie wiem, dlaczego, ale konserwatystom
bardzo przeszkadza słowo związek.
Uważam, że to nie jest rzecz tak istotna, aby kruszyć o nią kopie. Druga
zmiana, to składanie podpisów pod umową nie w Urzędzie Stanu Cywilnego, a u
notariusza. W tym pierwotnym projekcie również była mowa o notariuszu. Izba
Notariacka ma prowadzić rejestr umów. Bez niego moim zdaniem nie ma sensu
pisania ustawy tego typu. Musi być prowadzony katalog tych umów.
Ten nasz polski projekt znacząco się różni od tego, co jest w Niemczech
czy Francji. Czy zapoznał się Pan z rozwiązaniami w tej dziedzinie w innych
krajach?
Oczywiście, ze tak. Podszedłem do
tego profesjonalnie. Poznałem różne projekty m.in. austriacki i węgierski.
Trzeba pamiętać, że nie jest proste przeniesienie pewnych rozwiązań z innego
kraju.
Wchodzi tutaj inna kultura, inne prawo.
Dlatego projekt jest zupełnie
inny. Tak naprawdę daje on prawa podstawowe osobom, które nie chcą lub nie mogą
zawrzeć związku małżeńskiego. Pod względem prawnym nowy projekt jest bardziej
liberalny od poprzedniego, ponieważ osoby chcące podpisać umowę same decydują,
co ma się w niej znaleźć. Według poprzedniej wersji, wzór umowy był
przygotowany i nie podlegał zmianom.
W takim razie, co może, a co nie być w umowie partnerskiej?
Nie chciałbym za wiele ujawniać.
Najpierw musimy, to przedyskutować wewnątrz klubu. Chciałbym żeby cały projekt
przedyskutować w odpowiedniej komisji z ministrem finansów, ale również z
organizacjami, które mam nadzieję, że chętnie się włączą w dalszą pracę.
Najbardziej optymalnym rozwiązaniem byłoby, aby wszystkie trzy projekty tzn.
Twojego Ruchu, Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Platformy Obywatelskiej trafiły
w jednym czasie do komisji i aby móc wypracować jeden wspólny projekt.
Czyli czeka nas ideologiczna wojna w mediach. Czy Parlament zdąży przed
jesiennymi wyborami?
Pan redaktor powiedział o wojnie
ideologicznej. Ja bym chciał od niej uciec. Wolałbym byśmy się zajęli
merytorycznymi zapisami w tej ustawie, bo inaczej ona nie powstanie. Wiemy,
jaki jest skład obecnego Parlamentu. Boję się, że następny może być stanowczo
gorszy dla osób chcących, by takie rozwiązania weszły w życie. Teraz jest już
ostatni moment. Żyjemy w wolnym kraju,
mamy wolnych obywateli nie możemy, zatem wpływać na ich prywatne życie. Państwo
jest po to, by dawać możliwości zgodnie z prawem. Ustawa dotyczy głębszej
strefy życia. Gwarantuje ona bezpieczeństwo prawne i finansowe ludziom żyjącym
razem, a co za tym idzie i duchowe. Nie ma nic lepszego dla ludzi jak
stabilizacja, która daje ta ustawa. Dzisiaj, jeśli coś się dzieje, to ludzi
chcą pomocy państwa. W umowie partnerskiej są zapisane obowiązki wobec
partnera, a zatem odciążamy innych obywateli
Niektórzy mówią, że nie trzeba wprowadzać nowych przepisów, ponieważ
już te istniejące umożliwiają pewne działania.
Teoretycznie tak. Można pójść do
notariusza i złożyć podpis pod umową. Upoważnić przysłowiowego Kowalskiego żeby
był poinformowany o stanie zdrowia swojej drugiej połówki. Można zrobić też
spadek na tego Kowalskiego, ale państwo ma ułatwiać życie, a nie utrudniać.
Przygotowana ustawa powoduje, że nie musimy chodzić za każdym razem do
notariusza. Zyskujemy spokojne życie, bezpieczeństwo i nie musimy się martwić,
że czegoś nie zapisałem w akcie notarialnym. W Niemczech inaczej jak w Polsce
podpisuje się akt notarialny na wszystko, co może się człowiekowi przydarzyć z
wyłączeniem czegoś. U nas zaś trzeba przewidzieć wszystko, a jak się czegoś
zapomni, to trudno. To mnie dopinguje do jeszcze większej pracy, aby nikt z
nas nie musiał chodzić do notariusza za każdym razem jak sobie o czymś
przypomni.
Czy uważa Pan, że jest zapotrzebowanie na takie regulacje?
Nie mam żadnych badan w tym
zakresie, natomiast jak się spotykam z ludźmi odnoszę takie wrażenie, że tak.
Oczywiście, to nie jest panaceum na wszystko. Nawet, jeśli weszłyby związki
partnerskie w najlepszym kształcie, to i tak będzie grupa, która z nich by nie
skorzystała. Ale jest gros ludzi, którzy jak wcześniej wspomniałem nie mogą
zawrzeć związku małżeńskiego a chcą uregulować chociażby finanse, sposób
tworzenia wspólnego majątku i potem ewentualnego rozliczania się.
Ale oczywiście takiej umowy nie będzie mogła podpisać osoba pozostająca
w separacji czy związku małżeńskim?
Ależ oczywiście, po to jest
rejestr. Jestem liberałem, ale nie do takiego stopnia żeby wprowadzić bigamię w
Polsce. I tu był zarzut przeciwników, że takie same dokumenty były potrzebne
przy zawieraniu umowy partnerskiej jak przy małżeństwie. Właśnie tu pojawiał
się artykuł 18 Konstytucji, że to niezgodność. Moim zdaniem, to
nadinterpretacja.
To powinien rozstrzygnąć Trybunał Konstytucyjny, bo to on jest
naczelnym organem od orzekania zgodności lub niezgodności aktów prawnych z
Konstytucją.
Tylko i wyłącznie. Ale wiemy, że
Trybunał tworzą ludzie z różnymi poglądami.
No tak, ale podczas orzekania muszą być obiektywni.
Proszę zobaczyć jednak, co się
stało przy uboju rytualnym. Moim daniem Trybunał Konstytucyjny wyszedł trochę
przed szereg. Nie chciałbym jednak ustosunkowywać się do wyroków TK.
Nie obawia się Pan, że projekt ten może Panu zaszkodzić w nadchodzących
wyborach parlamentarnych? W 11 okręgu jest pięciu posłów z PiS, czterech z PO,
sondaże są różne, jednak wskazują na malejące poparcie dla partii rządzącej. I
tu pojawia się pytanie na ile Pana elektorat jest konserwatywny, a na ile
liberalny, by móc zaakceptować działania wokół umowy partnerskiej?
Uważam, że osoby, które są bardziej
konserwatywne niż ja, a widza moją działalność, na co dzień, nie od święta do
święta tak jak niektórzy parlamentarzyści praktykują, ale prace na rzecz ludzi,
obywateli. I bardzo dziękuję, że mam możliwość przedstawienia, po co ta ustawa
jest tworzona. Pewnie znajdą się tacy, którzy się odwrócą i nie zagłosują, ale
na tyle mamy świadome społeczeństwo, które potrafi zaakceptować tolerancję, że
to nie zaszkodzi w mojej dalszej działalności parlamentarnej.
Warto dodać, że ten projekt nie dotyczy tylko osób LGBT.
Otóż to. Głosu ludzi
heteroseksualnych jest mniej słychać. Osoby homoseksualne działają w wielu
organizacjach walczących o ich prawa stąd bardziej o nich słyszymy. Proszę
zobaczyć wśród sąsiadów, rodzinie, przyjaciołach jak wielu z nich żyje ze sobą
w nieformalnych związkach. I to oni chcą uregulowania tych spraw.
We Francji po wprowadzeniu PACS tylko 5% dotyczyło par jednopłciowych,
więc widzimy dla kogo bardziej są te rozwiązania. Kiedy możemy się spodziewać,
że projekt ten trafi do laski marszałkowskiej i na pierwsze czytanie?
Na razie udało się przegłosować
Konwencję Antyprzemocową, co jest dużym
sukcesem tego Parlamentu. Czekamy na podpis Prezydenta. Obecnie mamy sprawę z
in vitro. Myślę, że będzie to po wyborach prezydenckich, ale przed wakacjami.
Wracamy na lokalne podwórko. Nowy Przewodniczący Rady Miasta Zgierza
przyzwyczaja nas do ciągłych zmian. Na ostatniej sesji utworzono klub poparcia
Prezydenta Staniszewskiego, co skutkowało rozwiązaniem klubu radnych PO.
Bartosz Janiszewski zostawił kolegów z partii, wcześniej zrobiła to pani Beata
Świątczak, która teraz nota bene jest przewodnicząca nowego klubu. Przemysław
Staniszewski rywalizował z kandydatem Platformy Wojciechem Budziarskim o fotel.
Jak Pan oceni działalność lokalnych kolegów? Czy to koniec zgierskiej
Platformy?
Jeśli ktoś wystąpił z klubu
Platformy, to nie powinien być jej członkiem. Mam nadzieję, że Zarząd podejmie
właściwą decyzję. Nie wyobrażam sobie żeby…
Ktoś, kto jest z Platformy popiera de facto PiS. Niektórzy mówią wprost
o zdradzie.
Jest mi przykro, że opuszczają
struktury, dzięki którym się dostali. Radnemu Janiszewskiemu osobiście
pomagałem w tej kampanii. Natomiast zgierska Platforma będzie funkcjonować
dalej. Jestem rozczarowany decyzją Bartosza. Takie osoby politycznie kiepsko
kończą. Nie wróżę dalszych sukcesów politycznych Bartoszowi.
Przyjmijmy hipotezę, że Platforma po jesiennych wyborach będzie w
opozycji, to czy koalicja w Powiedzie również nie ulegnie zmianie?
Musimy poczekać na wybory
Parlamentarne, wcześniej prezydenckie. Oczywiście każda sytuacja polityczna
ulega zmianom. Okaże się wówczas, jacy ludzie tworzą Radę Powiatu, tak jak to
miało miejsce w Radzie Miasta. Czy patrzą tylko przez swój pryzmat i na swój
zysk czy też patrzących na swoją ideologię tworzącą środowisko, z którego
pochodzą. Do zmiany w Powiecie stricte politycznej nie dojdzie, bo pamiętamy
czasy jak rządził PiS, jakie powstało zadłużenie, jaki był przerost
zatrudnienia w Starostwie. Dlatego całą poprzednią kadencję wychodziliśmy z
dołka finansowego. Przy trudnej sytuacji finansowej jaką mamy, ta koalicja się
nie zmieni.
Czy zgierska Platforma nie ponosi teraz kary za poparcie byłej
prezydent Iwony Wieczorek? Po ogłoszeniu oficjalnego poparcia komentarze były,
delikatnie mówiąc, nieprzyjemne. Pan, jako jedyny nie poparł I Wieczorek.
Podpisałem się pod poparciem, ale
nie wyraziłem zgody na wykorzystywanie mojego wizerunku w kampanii wyborczej.
Brałem udziały w rozmowach z byłą prezydent.
Wydaje się, że dzisiaj Platforma
Obywatelska powinna przeanalizować sytuację, która miała miejsce w listopadzie
i podjąć decyzję co dalej. Jak chodziłem i rozmawiałem z mieszkańcami to
wszyscy mówili, że Miasto jest źle zarządzane. Narzekali na Prezydenta,
zastępców, cały Urząd. I co się stało w I turze wyborów? Do drugiej tury
przeszła prezydent i jej zastępca. Było to dla mnie zaskoczeniem dlatego, że
mieszkańcy powinni zagłosować na innych kandydatów, a okazało się jednak, że
Miasto jest świetnie zarządzane skoro do drugiej tury dostali się rządzący.
Muszę wybronić zgierzan, proszę zauważyć ilu było kandydatów na urząd
Prezydenta. Drugim takim miastem była tylko Warszawa. O ile w Warszawie jest to
zrozumiałe, bo jest kilkumilionowym miastem, to Zgierz mógłby być jej
dzielnicą.
Zgierz co cztery lata przodował z
ilością kandydatów.
Ale gdyby trzech czołowych, czyli Budziarski, Pieruń, Witczak wystawili
jednego, licząc matematycznie, nie byłoby nawet II tury wyborów.
Tak do końca też nie jest. Nie
można tak sumować głosów, bo jeśli ktoś chciał oddać głos na W. Budziarskiego,
a ten poparłby iksińskiego, nie znaczy, że wyborcy by go posłuchali. W jakimś
stopniu zapewne tak mogłoby być, lecz na pewno nie w 100%, ale ma Pan rację.
Mnogość kandydatów sprawiła, że mamy wice prezydenta jako Prezydenta.
Czyli w lokalnych władzach PO będzie teraz rozrachunek?
Nazwałbym to analizą.
Pójdziecie do swojej Częstochowy jak to powiedział ostatnio Adam
Hoffman?
Nie chciałbym się powoływać na
Pana Hoffmana, który jest moim zdaniem osobą skompromitowaną, ale słyszałem, że
jego stosunki z PiS już się ocieplają. Prawdopodobnie po kilkumiesięcznym
wygnaniu wróci do swojej partii.
Zrozumiał swoje grzechy naprawił szkodę.
Trudno jest mi to powiedzieć, ale
zachowanie niektórych parlamentarzystów jest naganne i powinno się je
piętnować. Ale wracając do Zgierza, to nie tak jak Pan powiedział rozrachunek,
a analiza wyborów i podjęcie konkretnych działań by wyciągnąć naukę z tej
przebytej lekcji, aby więcej się nie powtórzyła. Wydaje mi się, że największym
grzechem lokalnej Platformy, zbyt rzadkie wychodzenie do zwykłych ludzi. Sama
sesja Rady Miasta i wystąpienia radnych to jest za mało żeby dotrzeć do
obywateli.
Jestem obserwatorem sesji i w poprzedniej kadencji radna Palmowska,
Świątczak czy radny Hiliński mile bardzo dobre wystąpienia w sprawie problemów
mieszkańców.
Kontakt bezpośredni z
mieszkańcami jest najlepszy. Praca, którą wykonali radni PO w poprzedniej
kadencji nie przełożyła się na wynik wyborów. Za mało informacji.
Albo ludzie poszli w nowy trend, czyli poparcia dla Prawa i
Sprawiedliwości. JOW-y de facto niczego nie załatwiły, a pokazały jednak, że
ludzie i tak będą głosować na partie polityczne.
Ja bym nie powiedział, że Zgierz
jest miastem PiS-owskim.
Ja tego nie twierdzę, ale jest mimo wszystko miastem konserwatywnym i
to widać.
Fakt, może być miastem
konserwatywnym. Proszę zobaczyć jak była prowadzona kampania polityczna
obecnego Pana Prezydenta. On z jednej strony mówił, że ma poparcie PiSu, ale
cały czas powtarzał, że nie jest w partii. To jest sprytna gra polityczna bycia
i niebycia w partii, w dodatku udana. Przez to za pewnie zdobył wyborców,
którzy niekoniecznie chcieli głosować na PiS. Nie byli być może zorientowani,
że za nim stoją konkretne osoby Gajda, Pilarski, Matuszewski, ale jednocześnie
odżegnują się od kandydata. Byli z nim tam gdzie mogli być, a w pozostałych
przypadkach przychodził sam. Tego, czego nie można zarzucić Panu Prezydentowi,
to wiek, wykształcenie, umie rozmawiać z ludźmi, zna samorząd.
Zmieniamy temat. S14, droga, która miała powstać jeszcze za czasów
poprzedniego ustroju ma szansę wg Premier na realizacje jeszcze w tej dekadzie.
W Sejmie działa specjalny zespół, którego członkowie na styczniowym spotkaniu
na Osiedlu 650-lecia mówili, że może w ogóle nie powstać.
Jest to gra polityczna. Zespół
powstał z inicjatywy posła Dariusza Jońskiego pod wybory. S14 zgodnie z
deklaracją Pani Premier, która ogłosiła to oficjalnie w przeddzień wyborów
samorządowych i powtórzyła podczas ostatniej wizyty w Łodzi. Prace projektowe
dobiegają końca. Kiedy projekt powstanie i uzyska wszelakie zgody, wówczas
przyjdzie czas na zbieranie środków finansowych, bo realizacja, to nie tylko
wbicie szpadla i wylanie asfaltu, ale również sprawy prawne chociażby wykup
nieruchomości.
Czyli w 2015 szpadel raczej nie zostanie wbity, a przydałby się przed
wyborami. Należy jednak zauważyć duży protest mieszkańców Osiedla 650-lecia,
którzy mają zastrzeżenia, co do przebiegu trasy, bo niby za blisko bloków, niby
spaliny, niby hałas…
Zawsze są osoby niechętne
inwestycjom w pobliżu siebie. Jesteśmy tylko ludźmi. Część ludzi jest
podburzanych, że ta droga nie powstanie. Na wspomnianym przez pana spotkaniu z
Radą Osiedla, jeżeli poseł Matuszewski krzyczy, że był przeciwko temu
przebiegowi, to mówi nieprawdę. Jak był przewodniczącym Rady Miasta, to
głosował za planem zagospodarowania gdzie był wskazany dzisiejszy przebieg S14.
Gdyby przenieść ją za Las Krogulec jak to postuluje poseł Matuszewski, to ja
deklaruje, że zrobię wszystko, by ta droga nie powstała. Zmiana przebiegu
obwodnicy jest równoznaczna z jej niepowstaniem. Dzisiaj pan Matuszewski
wycofuje się z tego rakiem…
Aczkolwiek Jego następca przewodniczący Gajda w spocie wyborczym
chwalił się tym, że blokował w Sejmiku Wojewódzkim powstania tej drogi.
To jest ta obłuda ludzi z Prawa i
Sprawiedliwości, że w zależności z kim rozmawiają, tak mówią. Trochę mi to
przypomina czasy międzywojenne i malarza, który doszedł do władzy. Finał jest
dobrze znany wszystkim. On doszedł do władzy na zasadzie obiecywania
wszystkiego wszystkim. Związkowcom obiecał walkę z przedsiębiorcami i na
odwrót. Żadnej odpowiedzialności za to
żeby podejmować trudne i niewygodne decyzje o przyszłości Polaków.
Pan, jako poseł ma wgląd w pracę Rządu, to może Pan powie czy jest
szansa na zbudowanie S14 jeszcze w tej dekadzie, bo obecnie jest na liście
rezerwowej?
Jest na szóstym miejscu listy
rezerwowej wszystkich dróg w kraju, co jest dość wysokim miejscem. W tej chwili
wszystkie rzeczy są analizowane. Lista powstała przed deklaracja Pani Premier.
Poczekajmy na analizę propozycji zgłoszonej przez GDDKiA i Ministerstwo. Razem
z mieszkańcami wysyłałem petycje do Ministerstwa żeby pokazać jak ważna jest
dla zgierzan S14. Analiza musi być podparta ilością przejeżdżających samochodów.
Mam nadzieję, że awansujemy z tej szóstej lokaty. Mogę powtórzyć za Panią
Premier: S14 powstanie.
Kiedy? Nie ukrywajmy, że politycznie byłoby dobrze gdyby pierwsze prace
ruszyły jeszcze w tym roku.
Powiedzmy sobie szczerze, że
zanim zostanie wbity szpadel w ziemię muszą być uregulowane sprawy prawne,
decyzje administracyjne etc. Chciałbym abyśmy pod względem prawnym skończyli
jeszcze w tym roku i w 2016 wbili szpadel. Zobowiązania deklarowane przez Rząd
Platformy Obywatelskiej są realizowane. S8 powstało, z opóźnieniem, ale się
udało. Sytuacja finansowa pokrzyżowała pewne plany.
Miejmy nadzieję, że ta droga powstanie bez żadnych problemów czy to ze
strony władz lokalnych czy centralnych.
Pismo, które zostało wysłane do
GDDKiA przez ówczesną panią prezydent, która poinformowała, że nie zbuduje
żadnego dojazdu…
Rozmawiałem z nią na początku ubiegłego roku o tej sprawie i
powiedziała, że Zgierza na to nie stać. W sumie mało, który samorząd byłby w
stanie to zrobić. To jest inwestycja
rządowa.
I to jest rzecz, która
dyskredytuje takiego prezydenta. Zgodnie z przepisami, a warto je znać, jeśli
wypowiada się takie słowa, że drogi buduje Generalna Dyrekcja. Nikt Zgierza nie
prosił o pieniądze na S14 tylko na zjazd w odpowiedniej odległości, bo gdzie ma
go zrobić GDDKiA? Do lasu? Na pole? Samorząd powinien być zainteresowany tym
żeby wyprowadzić tranzyt. I tu uważam te cztery lata rządów Iwony Wieczorek za
zmarnowane.
Z tego, co wiem, to ma powstać jeden zjazd przy ulicy Aleksandrowskiej
Na przykład w Łowiczu PKP buduje
wiadukt nad torami. Zaproponowało Miastu cztery warianty, Samorząd wybrał
najlepszy dla siebie, dołoży się do inwestycji 25%, ale przez to będzie
zupełnie inaczej skomunikowany Łowicz. Będą nowe drogi, inaczej zorganizowany
ruch. Podobnie miało być w Zgierzu. Wjazd ma być przy ul. Wiosny Ludów. Jeśli
Zgierz będzie chciał rozszerzyć o ścieżkę rowerową czy chodnik, którego tam
brakuje to Miasto musi we własnym zakresie wybudować. Tak miało być przy ul.
Konstantynowskiej. Jeśli chcemy odciążyć Miasto, to my powinniśmy być tym
zainteresowani. W naszym interesie jest to, aby wyrzucić tiry z miasta. Decyzja
podjęta przez Iwonę Wieczorek była błędna.
Rozmawiał Krzysztof Skowroński
O związkach partnerskich, Zgierzu, S14, lokalnej Platformie-wywiad z posłem A.Duninem
Reviewed by zgierzmoimmiastem
on
17:14:00
Rating:
Brak komentarzy: