Pomysł na
Fundację „Jeden +” pojawił się podczas warsztatów z kobietami w Miejskim
Ośrodku Pomocy Społecznej-mówi Justyna
Zielińska. Jest to jej come back na społeczną scenę Zgierza. Wcześniej była
współzałożycielką Stowarzyszenia EZG. Wychowuje samodzielnie dziesięcioletnią
córkę-Łucję.
Druga
rozmówczyni, vice prezes Fundacji, to Kalina Szymczyk. Z zawodu nauczycielka.
Na problem rodzicielstwa patrzy okiem dziecka, które było wychowywane tylko
przez jednego rodzica.
Sebastian
Matusiak, zadowolony ojciec dwójki dzieci. Lubi pokazywać alternatywne sposoby
spędzania czasu od ślęczenie przed komputerem. Podczas gdy jego koleżanki z
Fundacji będą prowadzić warsztaty dla rodziców, on pokaże modelarstwo jako
świetne zajęcie samorozwoju dla dzieci.
Krzysztof
Skowroński(KS): Skupiacie się na działalności
lokalnej?
Justyna
Zielińska(JZ): Tak, ale jeśli będzie okazja do szerszej działalności, to tego nie
wykluczamy. Chciałabym współpracować z lokalnymi organizacjami, ale również
tymi ogólnopolskimi jak też międzynarodowymi. Dobrze wspominam duże projekty,
dzięki którym zabierałam młodzież do innych państw. Będziemy teraz tworzyć nowe
koncepcje, wiele nowych pomysłów dzięki temu, że pozostali członkowie naszej
Fundacji swoją pracę społeczną rozpoczynają właśnie teraz.
KS: Czy
myślicie nad tym, aby być ambasadorami zgierskich rodziców przed władzami
Miasta? Mam na myśli zgłaszanie problemów rodziców, które dotykają ich w naszym
mieście? Chodzi chociażby o bariery architektoniczne dla wózków, czy za mała
ilość miejsc w przedszkolach?
JZ: Dopiero zaczynamy swoją działalność
i pewne szczegóły musimy dopracować, ale tak, chcemy pomagać rodzicom. Dlatego
zakładamy organizację tego typu, której do tej pory w Zgierzu, co warto
zauważyć nie było. Odkąd ogłosiliśmy swoje powstanie na Facebook ’u codziennie
dostaję wiadomości od kobiet, które są chętne z nami współpracować, spotykać.
Piszą, że chcą wyjść z domu, zrobić coś dla innych. To pokazuje, że jest
zapotrzebowanie na taką działalność.
KS: Macie to
szczęście, że będąc pierwszą tego typu organizacją w Zgierzu możecie
kształtować kierunki działań i stawiać poprzeczki. Trudno jest być rodzicem.
Dzieci nie ma gdzie zostawiać, place zabaw pozostawiają wiele do życzenia, są
rejony, w którym dzieci są zagrożone różnymi niebezpieczeństwami, zaniedbane.
Możecie teraz sygnalizować potrzeby rodziców na arenie lokalnej.
Sebastian
Matusiak: Jak najbardziej. Jeśli będą potrzeby, będziemy je zgłaszać.
JZ: Naszym jednym z celów statutowych
jest przeciwdziałanie dyskryminacji, a w przestrzeni publicznej samotni rodzice
są gorzej traktowani. Rynek pracy, przemoc, dostęp do kultury, to niektóre
płaszczyzny, na których jako Fundacja będziemy działać. Te postawione cele
dotykają nas rodziców, na co dzień i dlatego chcemy się nimi zająć.
KS: Rozumiem,
że wszyscy mieszkacie w Zgierzu. Co Wam, więc doskwiera w naszym mieście, jako
rodzicom? Czego byście oczekiwali?
KSz: Łatwiejszego dostępu do
lekarzy specjalistów dla dzieci. Problemem w Zgierzu jest znalezienie okulisty
dla dziecka.
JZ: Ja jestem z Lusią sama od
początku ciąży i zawsze spotykałam się z objawami dyskryminacji zaczynając już
od urzędów, w których na mnie, jako samotną matkę patrzyli i traktowali dość
dziwnie. Urzędniczki nie mogły zrozumieć, że moje dziecko ma tylko matkę. Od
tego czasu minęło 10 lat i widzę różnice. Miałam to szczęście, że wokół mnie
było wiele wspierających ludzi i sama byłam pewna siebie i swoich możliwości.
Ale jest wiele
kobiet, które zostają same z dzieckiem i uważają, że jest to koniec świata.
Przestają dbać o siebie, rozwijać się, dlatego chce im pokazywać, że samotne
macierzyństwo nie jest końcem życia.
KS. A jak
łączycie bycie mamą, tatą z obowiązkami zawodowymi?
SM. Ja mam to
szczęście, że jestem samozatrudniający się. Chciałbym dodać jeszcze słowo do
poprzedniego tematu. Ja zauważam, że jeśli dochodzi do rozwodu i dzieci zostają
z jednym rodzicem to zamykają się na dziecku, swoje uczucia, emocje. Dlatego
warto wyprowadzić zarówno tego dzieciaka jak i rodzica z takiej skorupki i
pokazać, że można aktywnie żyć.
KSz. Ja również jestem w dobrej
sytuacji, bo pracuję, jako nauczyciel i mój czas pracy jest nieco inny niż 40
godzin w tygodniu. Poza tym moje dziecko ma już 10 lat, więc potrafi się sobą
zająć. To jest wszystko kwestia organizacji. Często dużo czasu przecieka między
palcami. W naszej fundacji jest mama trójki dzieci, która również pracuje, jej
mąż jest za granicą i dają sobie radę.
KS. A jak
zareagowali wasi rodzice na to, że będziecie sami, że wasze związki się
zakończyły? Wspierali Was czy pozostawili samym sobie?
SM. To za każdym razem jest
inaczej. Wszystko zależy od rodziców, sytuacji.
JZ. Ja zawsze miałam duże wsparcie
ze strony rodziców, siostry i przyjaciółek, które oszalały na punkcie Łucji.
KSz. Ja myślę, że ludzie boją się
prosić o pomoc. Przecież chyba zawsze znajdzie się ktoś, kto mógłby zostać na
godzinkę czy dwie z naszym dzieckiem żeby mama mogła załatwić sprawę w
urzędzie, pójść do fryzjera.
KS. A nie
czujecie takiego piętna społecznego, że jeśli jesteście samotną matką, samotnym
ojcem to nie możecie wyjść na kawę, iść na piwo, obejrzeć z kolegami mecz, bo
macie dziecko? Czy to może już mija?
KSz. Chyba to nadal jest.
SM. To głównie pokolenie naszych
rodziców do tego tak podchodzi z uwagi na ta, że żyli w takich czasach.
KSz. Z czasów moich rodziców
pamiętam, że nawet się nie odwiedzano. Trzeba wyjść z założenia, że szczęśliwy
rodzic, to szczęśliwe dziecko.
JZ. Ja mam
takie doświadczenie, że w wieku dwóch lat Łucja trafiła na rok do moich
rodziców, ponieważ ja podjęłam pracę zawodową, a do żłobka się nie nadawała
przez swój stan zdrowia. Byłam taką mamą weekendową. Był moment, że ja miałam
zawahanie czy ja dobrze robię, że zostawiam córkę z dziadkami, ale szybko się
wyleczyłam z wyrzutów sumienia. Przecież tej relacji, jaką zbudowała sobie
Łucja ze swoimi dziadkami nikt nie zabierze. To jest bezwarunkowa, bezgraniczna
miłość. Aczkolwiek spotkałam się w owym czasie z opiniami jak mogłam
zostawić dziecko. Ale z kim ona będzie miała lepiej jak nie z dziadkami?
Uważam, że dziadkowie zaraz po rodzicach to najbliżsi ludzie.
KS. Kiedy
będzie można Was zobaczyć w działaniu?
JZ. Od maja do
sierpnia będziemy realizować pierwszy projekt "Jesteś marką. Możesz być
bezkonkurencyjną na rynku pracy". Co jest naszym celem? Chcemy aktywizować
zawodowo 36 samodzielnych matek, które są nieaktywne lub grozi im utrata pracy,
przy jednoczesnej integracji zawodowo - społecznej. wszystko to ma służyć
wzmocnieniu kobiet, pomóc w zdefiniowaniu ich mocnych stron, znalezieniu
alternatywnych ścieżek rozwoju zawodowego, zdobycie kompetencji z zakresu
zarządzania sobą, komunikacji interpersonalnej, a także asertywności i
samoobrony. Jednocześnie przygotujemy zajęcia dla ich dzieci, tak by kobiety
mogły skorzystać ze wsparcia, nie martwiąc się o to, że nie ma z kim zostawić
dziecka.
Chcemy
przygotować warsztaty dla rodziców i zajęcia dla dzieci, aby pokazać, że ty
rodzicu inwestuj teraz w siebie, a dziecko jest obok, całe i zadowolone.
SM. Ja mam taki
pomysł żeby dzieciaki same zbudowały rakiety, a później z rodzicami wystrzelić
w kosmos.
KS. Dziękuję za
rozmowę i życzę sukcesów!
*23 kwietnia
zaplanowaliśmy pierwsze spotkanie lokalnego klubu wsparcia "Mam moc".
Od 16 zapraszamy do Miejskiego Ośrodka Kultury wszystkie mamy które chcą zrobić
coś dla siebie. Spędzić czas z innymi mami, wymienić się doświadczeniami i
wiedzą.
#ObiadyCzwartkowe: Szczęśliwy rodzic, to szczęśliwe dziecko!
Reviewed by zgierzmoimmiastem
on
08:00:00
Rating:
Brak komentarzy: